Jak się zaczęło... 6.11.2007
 Ponad 2 lata temu zaczęłam pracę w pewnym, niedużym sklepie z odzieżą włoską. Poznałam wtedy przesympatyczną, starszą od siebie kobietę, 
pracującą drzwi obok w punkcie pralni chemicznej. Często plotkowałyśmy 
godzinami stojąc na zmianę w swoich drzwiach, jednym okiem "pilnując 
interesu" :-) Wtedy właśnie zobaczyłam jak Pani sąsiadka wyszywa. Od razu 
wiedziałam, że chcę robić to samo! Miałam wrażenie jakbym kiedyś już to 
robiła i przypomniało mi się, że w 
podstawówce uwielbiałam zajęcia z igłą w ręku. Miałam nawet 2 serwetki z
 wyszytymi obrazkami ściegiem, który nazywałam maszynowym. Następnego 
dnia pobiegłam do sklepu i kupiłam mały obrazek pieska na 
drukowanej kanwie i do niego komplet mulin. Byłam podekscytowana i 
zaczęłam. Miałam super warunki: ciepły przytulny sklepik, mało klientów,
 mnóstwo czasu i totalny spokój. Wciągnęło mnie totalnie. Zanim jeszcze skończyłam pierwszy obrazek 
rzuciłam się na następny. Była to Gejsza z Kramu z Robótkami. Zakochałam
 się w niej. Większa trudność bo był to tzw wzór liczony, czyli trzeba 
było samej liczyć z kartki jaki kolor występuję w którym miejscu na 
kanwie. Poszło mi jak po maśle. Do dziś jest to mój ulubiony obraz. 
Niestety z braku czasu, który poświęcam studiowaniu i dorabianiu po 
zajęciach nie mam dużej kolekcji ale myślę, że mam się czym pochwalić. 
:-)
Zapraszam do oglądania mojej galerii :-) ...
 
 
 
          
      
 
  
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz